wspomnieć te chwile. cofnac sie w czasie i przezywac to jeszcze raz. kiedy sie tylko chce. zapominac, o tym co zle i nieprzyjemne. fascynowac ciagle. obracac w ten tyl bez strachu! taka idea, ktora zostaje automatycznie odrzucona przez zasrane ogolnie przyjete normy. jakby sprobowac polaczyc terazniejszosc z przeszloscia to co wyjdzie? jakies doswiadczenie? nie wiem... dlaczego u mnie na biorku nie ma takiej maszynki, ktora moze mnie cofnac w czasie? pozwoli mi na "tamte chwile". zobacze Mamusie. usmiechne sie pozytywnie do bialego. przeczytam wiecej ksiazek. Makbeta! Potop! Świętoszka! zachwycę się tym oszustem... powtorze te same slowa do tego lajdaka. bardziej sie zorganizuje. nie popelnie tych samych bledow... jednak, czy do tego wszystkiego potrzebuje takiej maszynki!? haaaa!
kwestia? a otoz jest taka,ze postawić mozna na swoim. tylko - jakie beda tego konsekwencje? nigdy sie, o tym nie mysli, gdy spelnia sie sie "haniebny czyn". kurcze... nawet mi sie nie chce pisac na ten temat.
jadac dzisiaj autobusem uswiadomilam sobie, ze bardzo chcialabym, zeby wszyscy ludzie zyli sobie spokojnie. bez klotni. bez spin. bez wyzwisk. bez ranienia siebie nawzajem. bez szyderstw. bez mobbing'u. bez falszu. wyobrazenie swiata, w ktorym panuje pokoj. nikt nawet nie mysli o wojnie. o zasranych bogactwach Emiratów Arabskich. kazdy zyje swoim wlasnym rytmem i nikt mu nie zabrania miec takiego, a nie innego toku myslenia. nie dowiaduje sie,ze jest glupkiem tylko dlatego,ze ma inne zdanie od dyktatora.
zapamietam. do konca zycia,wiesz?