Zastanawiając się co napisać, popijając kakaukiem, jak to mi się ostatnio ciągle zdarza: zamyśliłam się
nad czym wyimaginowanym i kakao utknęło nie wiadomo gdzie, zaczęłam się krztusić, a, że nie lubię
pluć, zaczęłam nim jeszcze dalej popijać, aby przeszło. klatkę..a raczej trochę wyżej klatki, mnie roz-
sadzało, kazało mi wypluć, ale nieeee, Jagoda sobie nie wypluje na podłogę, mimo, że odruchowo pod-
nosi ręce do góry i kaszle. Straciłam na chwilę głos .. w końcu jakoś dziwnie mi się odbiło i wszystko do-
brze, a Julien jest zadowolona, bo nie wypluła. Jeśli chodzi o to z tym straceniem głosu, to za każdym ra-
zem jak się krztuszę, to potem chociaż jęknę, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku, bo ktoś mi kiedyś
opowiadał, że jego dziecko straciło głos, bo zakrztusiło się mlekiem, ou quelque chose comme ça ... pf.
No, ale, gdyby nie to, nic bym nie napisała !