Cześć Lubisie! Chcecie poznać ten okropny, szkodliwy powód, dla którego, zapominam o wszystkich, nie wysyłam zdjęć e.t.c. Look: TU. Możecie albo cieszyć się moją szczęśliwością, albo spuścić "focha", albo cierpliwie czekać. Gadaliśmy 7 godzin - graliśmy sobie na gitarze, uczyliśmy siebie nawzajem języków (mwahahahah), relaksowaliśmy się przy różnej, różnej muzyce, płakaliśmy, śmialiśmy się (wciąż), pokazał mi swoje rysunki, wszystkie jakie miał w domu, pokazał mi cząstkę Bogoty przez okno, a ja mu kawałek Polski, która w moim przypadku jest wsią, bo zobaczył pole, którym się zachwycił, opowiedział mi o realiach w swoim kraju, wszystko, wszystko, wszystko wiem and understand everything! Poznałam chłopaka jego siostry, który jest przezabawny i wciąż puszczał do mnie buziaki i mówił, że jestem beatuiful (po hiszpańsku oczywiście) , i chce mój numer. Poznałam również jego tatę, który też uśmiechnął się szeroko i powiedział, że jestem piękna. Gracias, gracias, thank ju i schowałam się pod stół. Automatyczne "zawstydzacze", dawno ktoś mnie aż tak nie zawstydził...szczególnie...pytaniem o...albo nie bez przesady, jestem zdolna do mówienia tu wszystkiego, ale to już przesada, to leci do pamiętnika! :x jeszcze splunę, żeby nie było. Nie jestem pewna co było najzabawniejsze, ale większość słów, jakich używają nacodzień w języku hiszpańskim, w polskim to normalne imiona. Oczywiście oni o tym nie wiedzą. No i Jimmy, mówił, że u nich, jak chce się komuś dopiec, czy tak po prostu..no, tak jak u nas się mówi "hej cioto/kurwo/geju" i tym podobne..to u nich się mówi "marika". Marika znaczy coś w rodzaju takiego geja, pedałka i.t.p - śmiał się chyba przez pół godziny, gdy mu powiedziałam, że MARIKA, w Polsce to imię. Normalne imię. A więc przekazuję od Jimimimiego, WSZYSTKIM MARIKOM, aby "w życiu nie przyjeżdżały do Kolumbii". Siedziałam trochę za długo. Do północy. Zasnęłam z wyrazem rozkoszy na twarzy, w ubraniach, a obudziłam się w plamach krrrrwi, wiecie III wojna światowa i te sprawy, które nazywa się rąbaną miesiączką, fajnie nie? też się cieszę. Poprzez moje nie wyspanie, mój okres, moje tłuste włosy i śmierdzącą gębę + wczorajsze 4 języki naraz = dzisiaj mówię we wszystkich po trochu (w dodatku, nie celowo, tylko z początkowego "przyzwyczajenia" ) i się ze mnie śmieją w domu. :< hiszpańsko - polski - angolski - francuski, a do tego wszystko jest PSEUDO. Tak, polski też. Idę się leczyć. Mam dzisiaj opowiedzieć o "Polsce", a za cholerę nie mam pojęcia jak. // na zdjęciu: Wojcieszek i Martinaa ;*
Que se diviertan, queridos míos. Pido disculpas por todo de antemano!!
"Tuturutuuu! Super Patito!"