wczoraj Rosja-Polska 1:1. a obstawiałam, ze w najlepszym wypadku będzie 2:1 dla Rosji. no nie powiem, miłe zaskoczenie. :D
dzisiaj beznadziejna pogoda przywitała mnie juz z rana. trzeba było wyciagnąc zza szafy różową parasolkę.:D dzień taki jakiś przymulony, pewnie ze względu na ten deszcz. ale na szczeście jak wyszłam ze szkoły o pogoda sie już polepszyła. no i mini party u Oli. ahah, nie ma to jak jeżdżenie rowerem po gigantychnych kałuzach przy cmentarzu.:D póżniej całe buty i skarpetki mokre, spodnie zmoczone do kolna i nawet bluze Anetki ubłociłam, nie wiem jakim cudem.:D
borze, a teraz muszę się uczyc grać na flecie. głowa mi juz pęka od tych pisków. po co mi to w ogóle?:p przecież nie potrzebne mi to do wykładanie chemii w Biedronce czy McDonald's *z serii ambitne plany i optymistyczne spojrzenie na przyszłość :D*.
na zdjęciu Przemko, Ola, Natalka i ja. pozdro i buźka.:*
i jeszcze pozdrowienia dla najgłupszych wariatek, Paty i Izki. nigdy więcej nie dostaniecie mojego telefonu do łapek.:D:*