-
Natenczas Donald chwycił karke z przemowieniem
I poslow zgromadzonych ogarnal spojrzeniem
na mownicy sejmowej dlon mocno zacisnął,
Wzdął policzki jak banię, w oczach krwią zabłysnął,
Zasunął wpół powieki, wciągnął w głąb pół brzucha
I do płuc wysłał z niego cały zapas ducha,
I zaczał mowic jak wicher, wirowatym dechem
Niesie w Polske expose i podwaja echem.
Umilkla opozycja, wszyscy zadziwieni
Mocą, czystością, dziwną harmoniją pieni.
Donald cały kunszt, którym niegdyś w partiach słynął,
Jeszcze raz przed uszami sluchaczy rozwinął;
Napełnił wnet, ożywił Polsat i Tefalen,
I zaczal opowiadac plany swe wspaniale.
W przemowie była wladzy historyja zbiorcza:
Zrazu odzew kuszacy: to kampania wyborcza;
Potem jęki po jękach skomlą: to krecenie;
Lodow tuskawkowych, co dzisiaj sa w cenie.
Tu przerwał, lecz kartki trzymał; wszystkim się zdawało,
Że Donald wciąż mowi jeszcze, a to echo grało.
Zaczal znowu; myśliłbyś, że ton kształty zmieniał
I że w ustach tuskowych to grubiał, to cieniał,
Udając głosy zwierząt: to raz w wilczą szyję
Przeciągając się, długo, przeraźliwie wyje,
Znowu jakby w niedźwiedzie rozwarłszy się garło,
Ryknął; potem beczenie żubra wiatr rozdarło.
Tu przerwał, lecz kartki trzymał; wszystkim się zdawało,
Że Donald wciąż mowi jeszcze, a to echo grało.
Wysłuchawszy tuskowej arcydzieło mowy,
Powtarzaly je kolumny na sali sejmowej.
Mowi znowu i nowe cuda obiecuje,
A kiedy koalicja uniesienie czuje,
I pada opozycja; aż Donald do góry
Podniósł oczy, i tryumfu hymn uderzył w chmury.
Tu przerwał, lecz katki trzymał; wszystkim się zdawało,
Że Donald wciąż mowi jeszcze, a to echo grało.
Ilu poslow, poslanek znalazło się w sejmie,
Jedni drugim pieśń niosą, co brzmiala przyjemnie.
I szła muzyka coraz szersza, coraz dalsza,
Coraz cichsza i coraz czystsza, doskonalsza,
Aż znikła gdzieś daleko, gdzieś na niebios progu!
Donald obiedwie ręce odjąwszy, co drzace
Rozkrzyżował; i opadł, na krzeslo stojace
Chwiał się. Tusk z obliczem nabrzmiałym, promiennym,
Z oczyma wzniesionymi, stał jakby natchniony,
Łowiąc uchem ostatnie znikające tony.
A tymczasem zagrzmiało tysiące oklasków,
Tysiące powinszowań i wiwatnych wrzasków.
I wszystkich zawolanie w sejmie sie telepie:eh mordo ty moja by żyło nam się lepiej;]