Może i na tym zdjęciu wyglądam jak cieć, ale co z tego. I tak jestem kochana :D Upamiętnia dziwaczny powrót nocą z imprezy, kiedy było o taaaaaak zimno, bo glupi autobus nas, grzecznie mówiąc, wycackał i zrobił w balona. I tak uratowała nas stacja benzynowa i ciepła kawa, aż do pierwszych dziennych ;D
Ostatnie weekendy imprezowe, tak jak lubię, tak ma być. Munchikin zastąpił Neurosahime Hex, także jutro w niego nerdu nerdu.
Był SPAM, owszem. I ten był nawet, no nie powiem, no dobrze się bawiłam, chociaz momentami nuuudno. Zjadłam smażony ser (pycha), podensiłam (Sayak tak wywija :D), pogadałam z paroma osobami, chociaż jestem raczej nudna i nie umiem rozmawiać z ludźmi. Dzięki Sayakowi i Avi mialam nocleg, dzięki czemu ominął mnie dłuuuuuugi nocny marsz do domu w obcasach. Zmycie się rano nie wyszło, ale zagraliśmy najśmieszniejszą partię Munchkina ostatnich czasów :D Nie ma to jak przez kilka tur wszyscy mają 9 lvl i nikt nie może wygrać ;D I czitowanie z tworzeniem nowej udupiającej karty ;D Lubię lubię.
Samopoczucie? No cóż, dalej jestem jakaś smutna i przeszłość na mnie źle działa, napady humorków, łzy niewiadomo skąd,l gdy jestem sama... Ale i tak jestem szczęśliwa, bo mam powód się starać i by wierzyć, że będzie lepiej. W końcu nie jestem sama i to jest najpiękniejsze, najcudowniejsze i w ogóle naj naj najlepsze.
Ale jutro szkoła i dwa polskie. Kto by pomyślał, że głównym źródłem stresów może być ten głupi przedmiot? -.-