Z tęsknoty można przestać jeść. Można też umyć podłogę w całym domu szczoteczką do zębów. Można wytapetować mieszkanie. Umrzeć można.
Nie oddam już tego za nic. Pokochałam ten głos, który jest jak pewne oparcie dla mojej niepewności. Pokochałam jego obecność. I nie przeklinam już swoich nagich oczu, nie zasłaniam ich, nie chcę ukrywać niczego, co noszą ani przed nim, ani przed innymi. Już nie muszę. Mimo rozpoczynającej się właśnie kilkudniowej tęsknoty, jestem niewymownie szczęśliwa. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. I pomyśleć, że omal się nie minęliśmy, że oboje mieliśmy zmienić tory.