Smutne ale za sprawą pogody i tego, że na dworze wiecznie jest ciemno nie moge sobie zrobić żadnych zdjęć.
Po dniach sprzątania, czyszczenia, zrobienia wszystkiego co zrobić musiałam miałam dziś wolny wieczór. Jak skończyłam? Upijając się połową butelki wina i jedząc chińczyka na kolację. Słaba jestem. Tak to jest jak się pije alkohol raz na pół roku. Wróciłam do domu, wieczór miał być fajny, skończył się samotnie i nudno - jak zawsze więc osiągając apogeum nudy postanowiłam policzyć ile tatuaży ma Harry, naliczyłam 49. Shit, dużo! Zaraz po tym zdałam sobie sprawę jak BARDZO muszę się nudzić skoro zrobiłam coś takiego uznałam, że obejrzę wreszcie House of Versace. Dobry pomysł. Jeżeli ktokolwiek to przeczyta to może mi życzyć miłego seansu.