W parze z atomizacją idzie rozmycie odpowiedzialności w społeczeństwie. Z dawnego równania zbrodnia + kara = sprawiedliwość została tylko sama zbrodnia. Dzisiaj, w imię bliżej niesprecyzowanych praw człowieka, zamiast zbrodniarzowi kręcić sznur, oddaje się go pod opiekę psychologa. Doszukuje się u niego negatywnego wpływu środowiska, czy traumy wyniesionej z dzieciństwa, a w końcu daje wyrok w zawieszeniu, albo śmiesznych kilka lat za morderstwo czy brutalny gwałt (tyle samo lub więcej lat spędzają w zamknięciu tzw, prawicowi ekstremiści za rozklejenie kilku plakatów lub zorganizowanie niepoprawnego koncertu&) W ten sposób winien jest każdy dookoła, jako członek wywierającego zły wpływ społeczeństwa, a tylko zbrodniarz kreowany jest na niewinne, zagubione dziecko. Kara za rzeczywiste przewinienia odchodzi w niepamięć.
Trzeci czynnik, który działa na rzecz rewolucji społecznej to przewartościowanie pojęć.
Dokonuje się ono zazwyczaj przy użyciu gierek lingwistycznych, forsowania dyskursów, na zasadzie pamięci słowa, czy dialogowości pojęć o których pisał m.in. Michaił Bachtin. Jeśli setkę razy, w telewizji czy na łamach gazet, lewicowy aktywista lub demokratyczny politykier powtórzy słowo nacjonalizm czy katolicyzm w negatywnym kontekście, to w świadomości czytelnika i telewidza ten kontekst zakoduje się, budząc negatywne skojarzenia przy następnym kontakcie z pojęciem. Jeżeli standardowo na łamach pewnej gazety umyślnie wymienia się nacjonalizm zawsze w jednym rzędzie z nazizmem, szowinizmem, czy ksenofobią, to nieświadomy czytelnik od razu wiąże te pojęcia i wytwarza negatywny obraz nacjonalizmu.
Poza ustalaniem negatywnych skojarzeń istnieje mechanizm działający w drugą stronę. Pewne pojęcia budzące odrazę czy niechęć, jak np. homoseksualizm, tak długo zestawia się z tolerancją, otwartością, nowoczesnością, że w umyśle kogoś nie do końca zaznajomionego z tematem, nagle budzi się miłe skojarzenie, aura fajności.
http://www.youtube.com/watch?v=n_WRR9_2WMQ