tydzień 38. I nic. Druga zmiana. Zapierdziel równy. Robocza sobota. Nic. Zero. Słuchałam jedynie nagrań na mp3. Jestem wykończona. W podręcznik zaglądałam oczywiście, i nagle zaskoczenie: taki kwiatek... sympatyczny, prawda?? cuda zdarzają się właśnie tutaj?? tak. tutaj. i teraz.
kończę zajęcia tai chi na poziomie początkującym. Od grudnia mogę już chodzić na grupę kontynuującą. Bardzo to to fajne, choć nijak czuję się przygotowana na kolejny level. Z powodu drugiej zmiany i choroby jakiś czas temu mam dwutygodniową lukę i po prostu nie znam dwóch odcinków ciągu. Jestem tym faktem nie pocieszona. Trenerka mówi, że nauczę się tego prędzej czy później sama, w toku ćwiczeń kontynuujących. Mam nadzieję, bo na razie z moimi umiejętnościami jest - w moim odczuciu - kiepsko i miernie... ale przynajmniej entuzjazmu mi nie brakuje!! ;)
~~
PS. a odpowiedź powinna brzmieć: "Nie ma pana Chana, Jet Li przy telefonie". ;P