Pierwszy raz w życiu wrzucam tutaj swoje zdjęcie bez makijażu, z takiego zbliżenia, bez jakiegokolwiek retuszu. Długo się nad tym zastanawiałam, nie wiedziałam czy powinnam. W sumie nadal nie wiem. Bo tak naprawdę kogo to interesuje? Nikt nie chce patrzeć na coś brzydkiego. Coś niepasującego do powszechnych kanonów piękna. Niby głupie zdjęcie, ale kosztuje mnie to sporo odwagi. Dlaczego to wrzucam? Bo od lat zmagam się z trądzikiem. Fakt, to nie jest najcięższa jego postać, ale w dzisiejszym świecie, gdzie wszystko co wystawiane na widok publiczny musi być nieskazitelne - taka cera to spory problem. To powód do nieuzasadnionego wstydu. Nieuzasadnionego, bo przecież nie z mojej winy mam trądzik. Dbam o cerę dwa albo trzy razy bardziej niż większość. Kilkunastu wręcz lekarzy - nikt nie potrafił mi pomóc. Setki złotych zainwestowane w nieodpowiednie leki. Właściwie straciłam nadzieję, że kiedykolwiek będę miała bezproblemową cerę, taką jak z okładki. Taką o jakiej marzyłam. Aż któregoś dnia wzięłam sprawy w swoje ręce. I oto efekt :) Przede mną jeszcze długa droga zanim do końca opanuję chorobę i pozbędę się blizn. Ale to już jest ten moment, kiedy nie wstydzę się wyjść z domu bez makijażu. Kiedy ludzie mi się nie przyglądają.
Może nikogo to nie interesuje. Ale jeśli jest chociaż jedna osoba, która dzięki temu porównaniu odzyska nadzieję, nabierze sił do uciążliwej walki (która toczy się każdego dnia) to warto było przełamać swój wstyd... :)