... wszystko zjebać...
I jak się docenia to co się ma i tego kogo się ma kiedy pojawia się myśl, że można to wszystko stracić przez parę bzdurnych słów, bez sensu wypowiedzianych...
Jak w ciągu jednej, krótkiej beznadziejnej godziny można spieprzyć długi wspaniały rok?
Chyba muszę umyć klawiaturę i biurko bo jakoś od wczoraj pokryło się cieniutką słoną warstwą...
Może nie warto się przejmować? Pewnie wszystko jakoś się ułoży... Ale pozostaje lęk... Bo co jeśli nie?