Kolejna próba, kolejna nicość.
I znowu kolejne bezskuteczne zauroczenie.
I znowu czuję się jak dziewczynka, która głupio i platonicznie zauracza się w przypadkowym chłopaku.
I znowu to uczucie jest piękne tylko na początku.
Okazuje się bowiem, że Twój wybranek serca preferuje "nie ten typ urody".
I czar pryska, niczym bańka mydlana w największej wichurze. Tak bardzo bym chciała być uwielbiana jak bardzo uwielbiam.
I wątpie że to kiedyś nastąpi. Kolejne załamanie, kolejna depresja.