Kto nachylił się czule z pomocą,
Kiedym wołał o ratunek nocą?
Nikt.
Kto o smutku moim pamiętał,
Kiedy byłem błędny jak zwierzęta?
Nikt.
Kto wołaniem świętym i zwycięskim
Wyrwał serce moje z domu klęski?
Nikt.
Aniołowie? Oni z dala stali
Na pagórku za oknem, wyniośli
I z pogardą na mnie spoglądali-
Aniołowie biali w cieniu sośnin.
Oni, co w dniu każdym mojego szczęścia
Nie opuszczą mnie na chwilę nawet
I mieczami grożą mi i pięścią,
Przeklinając mych grzechów bezprawie.
Aniołowie biali w cieniu sośnin
Nie pomogli mi w mej bezradności,
Kiedym błągał, rzekli twardo: Rośnij!
I zniknęli.
W.Bąk "Aniołowie"