I stety albo niestety (zależy jak na to popatrzeć)
definitywnie ostatni fragmencik z zeszłorocznego, na poły rodzinnego
nawiedzenia gruzińskiej krainy:-)
Jak ktoś "złapał zajawkę" to znaczy, że produkowanie się,
niewiadomych rozpoznawanie i fotek "obrabianie" spełniło
swoja rolę:-)))
W pojawienie się następnych z tego kaukaskiego miejsca
relacji szczerze powątpiewam, stąd z czystym sumieniem
kategorię mogę uznać za wyczerpaną:-)))
I chociaż powyższe zdjęcia (zresztą podobnie jak i wszystkie
poprzednie z Gruzji) nie są niestety mojego autorstwa
a uzyskane zostały jeno po linii "rodzinnej, to myślę
że walor poznawczy spełniły jak należało:-)))
Z powyższej serii: chyba tylko Tibilisi, uwagę zwraca
czerwony domek z fikuśnym kominem (Teatr Lalek)
oraz czarne ustroistwo, co do którego miałem chwilę
"poważnego" myślenia - jak w ogóle do niego mam się zabrać
i co to w ogóle jest (oryginalne zdjęcie jest w pionie
i ciemniejsze o wiele):-)))
Zdjęcia z "aparatu" fonicznego, stąd już z nimi nic wielkiego
nie da się zrobić niestety.
A na koniec małe multi:
"Tawisupleba"
Mą ikoną jest Ojczyzna,
jej oprawą - cały świat,
jasne góry i doliny,
które dzielim razem z Bogiem.
Dziś nasza niepodległość
wyśpiewuje sławę przyszłości,
Jutrzenka wschodzi
i brzeg dwóch mórz łączy.
Sława niepodległości,
niepodległości niech będzie sława!
- obecny hymn Gruzji.
Znając sytuację pozostaje tylko
trzymać kciuki i szczerze życzyć powodzenia:-)
Odpoczywającego:-)