A więc: chciałam powiedzieć, żę to były najgorsze święta w moim życiu....poprostu masakra, gorzej byc chyba nie moglo... a atmosfera...-poprostu zajebis#a(w złym znaczeniu tego słowa)...a zapowiadało sie fajnie....nie wiem.....nie bylo zadnych problemow przedswiatecznych, nie to co roku....ale widac ze bylo za dobrze poprostu i ta wigilia byla poprostu jednym wielkim NIEWYPALEM!!!, a sniadanie w pierwszy dzien swiat....poprostu masakra.....az jesc sie odechciewa gdy siedzie sie przy stole w takiej atmosferze....nikt sie do siebie nie odzywa....i nie wiedziec czemu tak jest:(, jeszcze dziś do drugiej babci jedziemy, to pewnie tez bedzie zabawinie:[ az nie chce o tym myslec....mam nadzieje ze chociaz jutrzejsze sniadanie bedzie o odrobine lepsze bo i tak sie nie spodziewam rewelacji....a co do sylwestra to juz nie wspomne...Az rzygac sie chce!!! jest mi z tego powodu bardzo smutno i nie wiem co jeszcze powiedziec...POPROSTU CHUJNIAAAA.... jedynec co mi sie podoba w tych swietach to to ze zaraz sie koncza...i nastepne dopiero beda za rok...