I jak to możliwe? Przecież zapowiadało się tak dobrze... Przecież dorwało mnie na chwilę to szczęście. Brak chęci do życia. Zostałam sama, chcę stąd odejść. Ale wiem, że nie mogę.
Przeniosę się do innej szkoły i ogarnę swoje życie na nowo, nie pozwolę by ktokolwiek mnie tak po raz kolejny skrzywdził jak Ty... Nie byłeś tego wart. Nie chcę przecierać co chwilę oczu, z których płyną łzy, nie mogę ich zatrzymać. Bo za bardzo mnie to wszystko boli. Za bardzo życie dało mi w dupę, za mocnego kopa... I za co to wszystko? Może to jest prawda, że jestem głupia, beznadziejna pod każdym względem, nie doceniam ludzi i tylko ich ranię, nie potrafię się normalnie zachowywać. Cięłam się... ale już z tym skończyłam, bo zrozumiałam, że to jest idiotyczne. Uznałam, że nie mam właściwego powodu do tego, aby to robić. Chcę zacząć zmieniać swoje życie, chcę zacząć spróbować żyć inaczej, bez Ciebie, w innym miejscu,z innymi ludźmi, ale problem w tym czy mama się zgodzi? W zeszłym roku prosząc ją o to nie zgodziła się... Ale teraz? Gdybym jej opowiedziała wszystko, podała jej prawdziwe powody, może by się zgodziła, może by mnie zrozumiała... Ale może to trochę za trudne i za głupie z mojej strony? Sama nie wiem. Ale wiem, że ta zmiana klimatu i ludzi by mi pomogła, zmieniłabym się, na pewno na lepsze. Ja to wiem. Byłabym szczęśliwa i moje życie nabrało by sensu.
Niby tak mnie kochałeś... A co rusz masz nowego "kotka" , "słoneczko" "kwiatuszka" "kruszynkę" więc po co kłamałeś? Po co udawałeś, że tak bardzo się dla siebie liczę? Po co kazałeś mi się w Tobie zakochać, robiłeś wszystko... A teraz tak po prostu odszedłeś do swojej byłej i jesteś szczęśliwy a ja tak bardzo tęsknię... Nie rozumiem, nie rozumiem Ciebie i Twojego działania. Nie chciałam tego, nie chciałam by to wszystko się tak skończyło... Ale to Ty na to pozwoliłeś, gdybyś chciał, żebym została zrobiłbyś cokolwiek, nawet krzyknął żebym się odwróciła i Ciebie przytuliła...A Ty nic nie zrobiłeś, tylko stałeś i patrzyłeś śmiejąc się jak odchodzę... Nawet nie masz pojęcia jak mnie to wtedy zabolało... Cholernie mocno. Cholernie dało mi to dużo do zrozumienia. Tamtego dnia przysięgłam sobie, że już nigdy więcej nie zapłaczę przez Ciebie, ale niestety po dwóch dniach przejechałam się sama na sobie, już wtedy zaczęłam płakać, cholernie tęsknić, bo mi Ciebie brakowało. Nie potrafię normalnie bez Ciebie funkcjonować. Dla mnie jesteś jak tlen, którego od 8 miesięcy mi brakuje... I co mam Ci to powiedzieć? Nie. Bo po co? Przecież Ciebie i tak to nie interesuje, nie obchodzi Cię to co czuję... Potrzebuję czyjejś bliskości, a nie kogoś kto jest jak ja się staram, potrzebuję tego by ktoś też o mnie zawalczył. Nie chcę się całe życie sama starać, bo to i tak mi się nie udaje, po krótkim czasie nawalam, ponieważ jestem jeszcze za młoda i za głupia na takie rzeczy, które wydają się zbyt dorosłe. Chciałabym usłyszeć Twój głos i wtulić się w Twoje ramiona, czując i wiedząc, że zostaniesz już na zawsze, ale wiem, że teraz już nawet na mnie nie spojrzysz... Wybraliśmy własne drogi, poszliśmy w inne strony. Ty o mnie zapomniałeś, a ja każdego dnia zwalczam ten cholerny ból i tęsknotę za Tobą... Czuję, że przegrałam i raczej tak jest, ale Tobie życzę szczęścia, byś był szczęśliwy. Byś poznał kogoś, kto da Ci tak wiele szczęścia, którego przez całe życie nie uzbierasz...
Co noc patrzę na gwiazdy z nadzieją, że Ty też patrzysz i wiesz co? Wtedy mam ochotę do Ciebie pobiec i na Twoich oczach zacząć płakać, byś był już wtedy ze mną, ale wtedy zdaję sobie sprawę, że Ty byś zaczął się śmiać i zamknął byś mi drzwi przed nosem...
I jeszcze jedno... Cholernie Cię kocham, tak mocno nigdy nikogo nie kochałam i nie pokocham, bo zawsze gdzieś tam będziesz tylko Ty, nie zostanie cząstka Ciebie we mnie, zostaniesz cały we mnie, chociaż Ciebie już nie będzie... Bo nigdy nie zapomnę 14 lutego... Nigdy...
Dlaczego ludzie się rozstają? Jak można kochać, a później nienawidzić. Przecież miało się tyle wspólnych planów, marzeń i pragnień. Przecież tyle cudownych chwil spędzonych razem, tyle uśmiechów i tyle zmysłowych spojrzeń wymienionych między sobą. Tyle rozmów, tyle wsparcia, tyle sytuacji, tyle wspomnień. tyle słów, że się kocha, że się potrzebuje. I tak po tym wszystkim po prostu koniec? Nie znamy się? A po upływie miesiąca kręci go inna panna? No fakt. Szczerze kochałeś. Przecież to tylko facet nie? Brakiem tupetetu to Ty nie grzeszysz..