Pierwsze samodzielne kłusy za płot :-)
P.powoli ogarnia swoje ciało i łapie równowagę, a ja muszę starać się, by ułatwiać mu wchodzenie na kontakt. Przejścia mamy na jedną łydkę, a przejście do stępa tylko od dosiadu :)
Ale nie od razu było tak kolorowo-pierwsze zakłusowanie to było uciekanie spod mojego ciężaru i panika, na szczęście wszystko kontrolowane. Ufff:P
Wczoraj z Wolarem zrobiliśmy 18km w tempie ponad 10km/h, nawet dobrze nie spocił się ;-)