Kolejny dzień pierwszym dniem.
Do wieczora wszystko spoko.
Nawet obiad zajebisty.
Nie piłam, nie paliłam.
Naprawilam szafę, kierowałam, uczyłam się.
Do szczęścia trzeba mi tylko LSD. Light scattering detector.
Większość ludzi, którą znam, a która rzuciła naukę lub zrezygnowała z niej z lenistwa to osoby nie ogarniete. Za każdym razem udowadniam to sobie coraz bardziej.
Nie sądzę, że "ave science" i tylko książki. Sądzę, że mądrość życiową też warto posiadać. Dziś każdy pierdoli jedynie, że dużo przeżył: śmierć, rozwody, alkoholizm, patologia, narkomania i inne. Każdy jest w stanie powiedzieć tylko:co ty masz do gadania, gówno wiesz, bo ja tyle przesyłam...
I chuj z tego.
Ja się pytam?
Po jaką cholere te teksty?
Chu. J mnie obchodzi twoja przeszłość.
Masz z niej wyciągać wnioski a nie truc sobie i komuś dupe gadając ciągle o "ponurych doświadczeniach"! Co ci to da? Satysfakcję? Na sile udowadniać ze akurat ty masz w życiu gorzej? Logika ludzi.


Kocham.
Ale kiedy mówię, że wystarczy, to wystarczy.
Misko. Wytrzymaj.