Czasami siada na parapecie, z kubkiem gorącej herbaty i rozmyśla o nim. O rozmowach, które przeprowadzili, o wygłupach ale także o jego oczach, włosach, rysach twarzy. Wtedy pierwsza kropla powoli spływa po policzku i trafia do herbaty. Potem kolejna, jeszcze jedna i za nim się obejrzy już płacze. Odkłada herbatę bo od łez już jest nie do upicia. Wstaje z parapetu, podchodzi do lustra, wyciera rozmazany makijaż, patrzy sobie głęboko w zaczerwienione oczy i mówi: "jeszcze kiedyś będę szczęśliwa...". Tak jest zawsze gdy myśli o nim...
Bo najlepszą metodą na doła jest pisanie :D