Zdjęcie z majowego koncertu.
Zacznę po kolei,opisując ostatnie dwa dni.
CZWARTEK, 3 Czerwca (podobno jakieś święto)
Zaczęło się jak zawsze,od kłótni z mamą.Przyjechał Paweł i trochę się powygłupialiśmy.
Zrobiłam paznokcie i w międzyczasie przyszedł Domel-Domiś (nie rozróżniam was czasem).
Plany na ten wieczór były dość jasne- mieliśmy iść na imprezę dla licealistów do Underground'u ale się nam nie chciało.
Poszliśmy do Wioli, trochę wygłupów i dzwoni tel. ;
-Dawajcie na tę imprezę,fajnie będzie.
-No co Ty teraz,takie nie gotowe.
-Dawajcie no.
-Uzgodnię to z nimi i może będziemy ale nie obiecuję.
-Spoko.
To był Jelonek próbujący wyciągnąć nas na bibkę.I udało się.
Wyszykowane w 10 minut wraz z Dominikiem zmierzamy w kierunku klubu.
W środku masa szalonych 16-stek z czerwonymi opaskami na łapach symbolizującymi chęć flirtu.
Chyba padła im klimatyzacja bo było mega gorąco więc zostawiliśmy Łosiową na dole z Arturem i poszliśmy do niej.
Relaksująca kąpiel i dluuuga rozmowa w wannie.
Potem Łosiowa i Artur, może lepiej bo rozładowali dość napiętą atmosferę .
Jeśli chodzi o podsumowanie całego tego dnia to najbardziej zaskakująca jest dla mnie jego końcówka a dokładnie rozmowa.
Teraz czuję się jeszcze bardziej zagubiona.
PIĄTEK,4 czerwca
Dziś 13 godzin w pracy (Zapraszam,pizzeria ETNA.Rewolucji 4).
Okazało się że dziś pracowałam za darmo bo jebutłam się na 100zł,czyli prawie cała dniówkę.Masakra.
Generalnie to wszyscy są już na imprezie a ja siedzę w domu bo jutro znów idę do pracy.
Miniu jest w Bagdadzie.
Dziś okazało się że moje marzenie jednak się nie spełni...
dziękuje kochanie za dobre checi ;***
ps.Moja matka znów mnie wyzywa ;/