Wakacje spędzone na planecie Ziemia... hm, prawie.
A od października pedagogika opiekuńcza i resocjalizacyjna.
Po raz kolejny: tabula rasa.
Jestem tworzywem sztucznym, irrealnym tworem psychopatycznego malarza, wierszowanym tekstem paranoicznego pisarza, modlitwą bogobojnego mnicha, oknem w klasztorze, więzienną kratą, kaftanem bezpieczeństwa, który zawiązujesz codziennie. Jestem monotonią dnia codziennego, rutyną powszednią, której nie możesz się pozbyć. Błagam o śmierć stojąc na baczność, z głową uniesioną ku niebu. Proszę o życie padając na kolana, waląc pięścią w parkiet. Jestem kalekim weteranem życia, który pogodził się z losem. Jestem uśmierconym płodem, unicestwionym problemem, uśpionym psem, którego łatwiej zabić, niż pokochać. Jestem uschniętym kwiatem, zwłokami w szafie, przepaloną żarówką, co dzień wschodzącym słońcem, wyczerpaną baterią, kroplą deszczu i gumą na bucie, której nie możesz się pozbyć. Jestem męczarnią, pokutą i odrodzeniem. Jestem zarówno sobą jak i tobą. Oraz odbiciem lustrzanym w ciemnościach, wskazówką zegara elektrycznego i portalem do innego wymiaru. Jestem głosem w twojej głowie, którego tak nienawidzisz.