W powietrzu nade mną zawisł nieruchomo albatros
Głęboko pod przewalającymi się falami
W labiryntach koralowych jaskiń
Słychać echo odległego przypływu, który łka nadchodząc poprzez piach wypełnia mnie rozkoszą zmysłów
Tu wszystko jest zielone i podwodne
A nikt nie pokazał nas ziemi
I nikt nie wie gdzie i dlaczego
Coś utkwiło wzrok i coś próbuje
Zaczyna wspinaczkę w kierunku światła
Obcy idą ulicami, przypadkiem
Spotykają się dwa obce spojrzenia, ja jestem tobą
A ten, kogo widzę, to ja
I czy biorę Cię za rękę
I wiodę przez suchy ląd
I pomagam sobie zrozumieć najlepiej jak potrafię
Lecz nikt nie woła nas na ląd
Nikt nie przechodzi tędy żywy
Nikt nie mówi, nikt nie próbuje
Nikt nie lata wokół słońca