Macie mojego brzydala, bo dzisiaj mi się nie podoba mój ryj.
Ostatnio nakrągło słucham trzech piosenek: Moja nadzieja (wersja Krystianowa oczywiście), Skinny love (znowu) i Shelter. I tak ładnie lecą sobie jedna po drugiej z przerwą na jakieś Evanescence czasami.
Zupełnie nie mam weny na matematykę dzisiaj, ale muszę zrobić te głupie zadania na korki, bo później pan M. będzie na mnie krzyczał znowu i będę miała doła tak jak ostatnio.
Sprawdzian z historii był chamski dzisiaj. A nawet powiedziałabym, że bardzo chamski. Pani T. się postarała, nie powiem...
Btw, wpadłam na genialny pomysł właśnie, że jak już pojedziemy do tego Rzeszowa po sukienki, to sobie jakąś spódnicę kupię przy okazji. Może.
Jutro pyta w dalszym ciągu z polskiego, a znając życie znów się nie nauczę. No, może cośtam powtórzę, ale jakoś czarno to widzę.
A co do Studniówki, to idę w końcu ze Smerfem. Będzie totalny odjazd, bo będzie też Piejo i Rojek. Tak więc dziewczęta, będzie genialnie!
Nie ogarniam mojego zapraszania Smerfa na Studniówkę ;D
Właśnie sparzyłam sobie język herbatą.
Idę się uczyć, cześć.