Zdjęcie mojego autorstwa.
Nie jest dobrze. Rodzice się ostro rano pokłócili, ojciec chce wyjechać gdzieś do pracy za granicę i rozsprzedać gospodarstwo. Nie chcę, żeby ojciec nas opuszczał, a co do gospodarstwa - nie mam nic przeciwko. Mam dość życia na farmie i oprócz sprzątania w domu, zap*erdzielania na odpas co wieczór. Nie mam w sumie prawa tak mówić, sprzątam mało, jedynie chodzę zajmować się tymi zwierzętami. No i noszę mleko do sąsiadów. W przyszłości, jeślibym miała jakąkolwiek rodzinę, nigdy w życiu nie chcę mieszkać w domu, tylko w mieszkaniu i nie chcę mieć zwierząt. Co najwyżej papugę, albo kanarka.
Ja pie*dole, konkurs religijny, nad którym się tak NAPRACOWAŁAM wygrał idiota, który mnie zjechał w gazetce szkolnej, a mnie nie ma nawet w pierwszej trójce. Mogłam zrobić pracę na konkurs plastyczny. Ale i tak nie byłoby mnie w kościele, więc nie mogłabym się szczycić wygraną. Nie chodzę do kościoła i jest mi z tym dobrze.
Zaczęłam robić plakat na WOS o wyborach. Tu macie kilka zdjęć:
Za jakość przepraszam, momentami trzęsły mi się ręce :D
Wypadałoby także wspomnieć wczorajszą śmierć kota mojej przyjaciółki Darahati. Sama nie znałam go lepiej, ale potrafię sobie wyobrazić, co czuła Ola i jak potrzebna będzie jej pamięć o tym kocie. Był jej bliższy, niż ktokolwiek inny. Znacznie bliższy.
Pozdrowienia dla c0okiem0nster'a :)