Na początku, opowiem Wam o sobie. Więc mieszkam w niewielkim mieście, uczę się w normalnym gimnazjum, jestem w drugiej klasie. Z pozoru wydaje się normalną dziewczyną.
Zazwyczaj robię wszystko tak, by ukryć to co naprawdę czuję. Chowam się za tzw " maską " . Praktycznie nikt mnie nie zna dosyć dobrze, bo nie potrafię się otworzyć przez drugą osobą. Pewnie osoby z mojego otoczenia nie mogłyby w to uwierzyć, bo zawsze jestem wyluzowana, nie wstydzę sie o coś zapytać / zrobić coś krępującego. Ale żeby opowiedzieć o swoich uczuciach.. Nie, nie mogę. Nie potrafię się zwierzać ze swoich problemów. Nie wiem, może boje się, ze ludzie będą mnie przez to oceniać, uważać mnie za gorszą.
Mieszkam z mamą i siostrą. Rodzice sie rozwiedli gdy miałam 5 lat. Ojciec był alkoholikiem, wszyscy mieliśmy go dosyć. Nie za bardzo pamiętam swojego Ojca przed Ich rozwodem. Aktualnie nie utrzymujemy ze soba kontaktów, na początku starał się jakoś utrzymać nasz kontakt, z biegiem czasu coraz mniej mu zależało, mnie także. Nie obchodziło Mnie czy zadzwoni, czy nie. Teraz, zero zainteresowania z jego strony, żadnych życzeć na urodziny, święta, dzień dziecka - nic. I w sumie to dobrze, nie chciałabym odnowić tego kontaktu...
Nie mam nie wiadomo jak wielkiego grona przyjaciół. Nie potrafię zatrzymac ludzi przy sobie. Po jakimś czasie muszę ich stracić. I tak się stało, dokładnie wczoraj straciłam najlepszą przyjaciółkę. Pokłóciłyśmy się. Zerwałyśmy przyjaźń. To było straszne, tylko jej potrafiłam bezgranicznie zaufać, a ona to wykorzystała. Okłamywała mnie ciągle, winę zwaliła na mnie, ale nie przejęłam się tym. Teraz widzę, że wolę być sama niż z Kimś Takim.
Jeżeli macie do mnie jakieś pytania to zadawajcie, nie krępujcie się.