do szczęścia jeszcze wiele mi brakuje.. na prawdę wiele.. ale jest lepiej niż zawsze, czuje się taka.. niezależna, odpowiedzialna tylko za swoje szczęście, nikt nie może mieć do mnie pretensji no bo i o co? nikogo nie musze pytać o zdanie bo co kogo obchodzi co będę robić. Mama jak zwykle za dużo chciałaby wiedzieć ale to cała ona, mimo wszystkiego jest spoko mamką i w końcu traktuje mnie odpowiednio jak na mój wiek. Duma rodziców jest wspaniałym uczuciem, wspaniałe jest móc się czymś pochwalić, niekoniecznie czymś wielkim, czymkolwiek.. a to co oni czują gdy jesteśmy szczęśliwi.. bezcenne.. to kolejna sprawa która mnie dopełnia. Czuje troszkę docenienia, już nie jako nieudacznik tylko młoda rozsądna kobietka. Juz oswajam się z myślą która jest taka ciężka i staram się być twarda i choć troszkę odpowiedzialna, mam jeszcze troszkę czasu na szaleństwa, póki mogę to się bawię. no i ostatnia sprawa.. ostatnia i najważniejsza.. tam u góry! to daje mi moc, moc w postaci mięśni i moc do życia! to jest moje życie, tam chce być i tam jest moje miejsce. Trzeba tylko wiary, trochę pomocy, samozaparcia, takiego trenera i takich dziewczyn.. no i nic mi więcej nie potrzeba! Dosłownie raduje mi się serducho.. całe ciało boli a w środku rozsadza radość.. w sobotę był jedny z lepszych meczy, dałam bramę może dlatego wydaje mi się lepszy. W każdym bądź razie z meczu na mecz, z treningu na trening coraz lepiej się odnajduje! nauczyłam się dostrzegać dobro w ludziach i nie ufać wszystkim, cenne wartości gdy wchodzi się w tak zwane inne życie. Studia na wielki plus, jest już ciężko ale kto da rade jak nie ja? :D no i inglisz jest mój! Jeszcze trochę.. nie wiedziałam że można się czymś tak jarać :D no i przede mną dwie ważne daty... Boże dziękuję ze tak to się toczy!