Ostatni tydzień chodzenia do szkoły tuż przed świętami mogłam spokojnie zapamiętać na długo. Coraz ciężej było pogodzić codzienne sprawdziany, kartkówki, przedświąteczne obowiązki, no i spotkania z Mikołajem. Na szczęście zgodził się by mi towarzyszył podczas spacerów z Alexem. Było wspaniale. Nawet nie zauważyłam gdy coraz bardziej zaczęłam się angażować w znajomość z całkiem niedawno poznanym chłopcem.
- Odezwij się wreszcie -zagadnął Mikołaj podczas wtorkowego spaceru
- Przepraszam.. zamyśliłam się.
- Znów o nim myślisz?
- Co? mmm... niee.. - skłamałam
- Daj spokój, nie da się zapomnieć od razu kogoś, kogo tak długo się kochało.
- Zaczął do mnie pisać - przyznałam mu się -ma wąty, że tak szybko się pocieszyłam i z toba tyle przeebywam, mówi że nigdy taka nie byłam i w ogóle. Nie daje mi spokoju
- Mam z nim "porozmawiać"? - powiedział wymownie podciągając rękaw
- Niee, dam sobie radę, naprawdę.
***
Środa.
Dziś lekcje skończyłam o normalnej porze, ale mamie wmówiłam że muszę zostać w szkole na dodatkowe lekcje.
Mikołaj dziś miał wolne, więc chcieliśmy spędzić trochę spędzić czasu. Nie chciałam wzbudzać sensacji w szkole, więc nie pozwoliłam by po mnie przyjechał. Powiedziałam że będę o 15, choć mogłabym wsiąść w tramwaj i być o 15min szybciej. Znałam jednak skróty i wolałam się przejść wmawiając plotkarskim koleżanką z klasy że idę rozejrzeć sięza prezentem na święta.
Przetestowałam nowo poznane skróty i okazało się że przybyłam na jego ulicę prawie 10min szybciej niż mówiłam.
Zza żywopłotu spojrzałam na jego dom. Mikołaj był w ganku.
Nie był jednak sam.