Ciepło, cieplej.. czyli wiosna!
Tak się cieszę, że w końcu przyszła wiosna. W sumie pogoda nadal w kratkę, no ale.. Jakoś już tak fajniej. Zwłaszcza, że nie tylko w kalendarzu trwała do tąd zima. Powiem Wam szczerze, że ostatnimi czasy w moim małżeństwie było tak, jakbym co chwila wsiadała do samolotu lecącego w inną część świata. Jednego dnia gorąco na tyle, że nawet Hawaje wymiękają, a następnego dla równowagi lądowałam głową w śnieżnej zaspie na Alasce. Problem w tym, że nie marzę o podróży ani na Hawaje, ani tym bardziej na Alaskę. Miejscem moich marzeń były i zawsze będą..ramiona mojego Męża. Dlatego cieszę się z przyjścia wiosny. I tej na zewnątrz, i tej w sercu. Mam dziś taki dzień, że uśmiech na mojej twarzy osiąga rozmiary, że sama jestem w szoku. Ale jak tu nie być szczęśliwym? Mam spokojne, poukładane życie. Mam swoje cztery ściany, niezbyt duże, ale zawsze tylko nasze. Mam zdrowie, co jest najważniejsze. Mam znajomych, co prawda takich prawdziwych jest tylko garstka ale mimo wszystko są. Mam najlepszą przyjaciółkę, nasze rozmowy i wzajemną pomoc. I mam Ich-swoją Rodzinę. Mam cudownego Męża, którego choć czasem serio mam ochotę go wysłać w jakąś daleką podróż jest jednak absolutnie niezastąpiony. I Ją, moją piękną córeczkę, sens mojego życia i największy powód do uśmiechu. I znów, oboje są silni, zdrowi, są moją największą dumą i szczęściem. Każdego dnia wieczorem po powrocie Męża z pracy patrzę na Ich dwoje i sama do siebie się uśmiecham. Zabawy, śmiechy, śpiewy i tańce którym nie ma końca, spiskowanie i Ich sekrety i opowieści. Tak, zdecydowanie to Oni są moim powodem do szczęścia. Jestem spełnioną kobietą, żoną i mamą. I choć mamy gorsze dni i problemy jak każdy, to nic. Siła jest w Nas samych. A dopóki będziemy się kochać, całą naszą rójką, kiedyś czwórką czy piątką, będziemy szczęśliwi. Wiem to!
I takiego szczęścia życzę tez Wam kochane. Wiosny nie tylko w kalendarzu, ale przede wszystkim w sercu! :)