a tym czasem sroga zimna za oknami. mówie o mrozie. bo śniegu nima.
i przez jego brak wszystko traci na wdzięku. bo mroźną śniegową zimnę przebolałabym, ale mroźną zimę bez śniegu. nie. szpetna jest.
i co teraz. fizjo w plecy. ale nie ryjemy się. poprawimy!
dam radę jak zawsze. tak muszę sobie powtarzać!
piszesz mi: 'misia', 'misiu', 'pluszaku', 'dzidzia', 'maleństwo', 'gupku' ;]
i dobrze mi z tym.
bo to jedna z niewielu rzeczy jakie ostatnio poprawiają mi humor.
i lubię to jak się do mnie uśmiechasz.
auto odmówiło dziś posłuszeństwa. akumulator z zimna padnięty.
trzeba będzie coś zaradzić. majster złota rączka coś już wymyśli.
i ogarnia mnie ciepło gdy rzucasz mi się na szyję na dworu PKP jak po Ciebie przychodzę, tylko i wyłącznie z takiego powodu, żeby Ci nie było zimno w pojedynkę w drodze na mieszkanie.
smutno mi czasem z...z wielu powodów.
i lubię jeszcze jak się na mnie złościsz. bo tak naprawdę to nie potrafisz.i Twoja mina przy tym jest bezcenna.
ale każdego dnia staram się. staram się nastawiać lepiej na ten ziemski syf, który czasem mnie ogarnia.
i mam cichą nadzieje, że nie spotkam już ludzi, którzy podadzą mi łopatę gdy będę na dnie.
tylko tych którzy rzucą line nadziei.
ot co! tak se inteligentnie chciałam napisać. to se żem napisała!
i nic nikomu do tego.