Aegean sea.

tak, morze Egejskie.

to były te chwilę kiedy sam widok jakiejkolwiek formy przyrody przepełniał mnie szczęściem.

a teraz nie uwierzysz. w końcu lekko się ogarnełam. praca licencjacka - reaktiwejszyn. zbieram dalej materiały. choć książek mało. ale staram się szukać wszelkiego rodzaju artykułów o tej mojej rodzinie zacnych Noctuidae z Lepidoptera. plan pracy też ogarnięty. zamysł mam. i oby był dobry. do tego tylko 1 koło w plecy, które już niedługo poprawiam. reszta do przodu. prezentacja z biologii konserwatorskiej 5, skamieniałości ze ślimaków, małży i głowonogów 4,5. pozostało tylko zrobić prezentacje na neurochemię na temat, hmm..marihuana. tak tak, pomyślałby kto, że akurat to musiałam wylosować o ironio losu. aczkolwiek to będzie raczej przyjemny i łatwy temat.

w dalszym ciągu leczę się muzyką i zdjęciami. pomaga. i również pomaga myśl, że wkrótce dom. tak, ta moja alma mater z wszystkich wiosek.

jeszcze trochę i znów wezmę aparat do rąk i zadziałam. bo brak mi tego. brak spontanicznych wyjść na chwytanie tych chwil szczęścia i radości. bo na zdjęciu pozostają na zawsze. i można do nich wracać.

poza tym reszta constans. i chyba do przodu.

aaa, i jeszcze mądrość biologiczna na dziś.

dochodzę do wniosku, że serce nie ma właściwości higroskopijnych i nie pochłania miłości z otoczenia. prawda? trzeba ją dostarczać w innych formach. bardziej skondensowanych. w postaci związków, substancji, kompleksów, pierwiastków czy też miceli.

dwuznaczność tutaj jak najbardziej wskazana.

ps. i tak, cieszę się z mojego prezentu na mikołaja ;) z drapaczko-miotełki do auta. trafiłaś idealnie! dzięki Tobie mój miś Koal nie będzie już wykorzystywany do wycierania zamrzniętych szyb. :p

dziękować ;**

btw, kiedy jedziemy do mnie na wieś? ;>