cześć :) dzionek miły ;) a teraz opowiadanie, kolejna część i ostatnia, ale postanowiłam że będe Wam wstawiać inne bo jest ich wiele :) więc prosze i teraz sie wyjaśni wszystko (!) :
<< Szliśmy dalej. Straszna myśl przyszła mi nagle do głowy. A jeśli stracę tę okazję? Oto miałem odpowiedź na wszelkie dręczące mnie pytania tuż pod ręką! Jezus zna najgłębsze tajemnice wszechświata, miłości i śmierci. Chwytając się ostatniej deski ratunku, postanowiłem porozmawiać z Nim o religii. W końcu to coś z Jego podwórka.
- Panie - zacząłem nieśmiało - zastanawiałem się, co sądzisz o sporze w dziedzinie współczesnej biblistyki, pomiędzy...
Kolejny raz przerwał mi, obejmując mnie przyjaźnie. Zacisnąłem zęby. Pan przystanął i w milczeniu podniósł kilka kamyczków. Na Jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.
- Założę się, że nie trafisz w czubek tamtego słupa - rzucił mi wyzwanie.
Byłem skonsternowany. Coś takiego! I to sam Pan Jezus! Nie tego się spodziewałem po Drugiej Osobie Trójcy Świętej. Skoro się jest Bogiem, należałoby chyba zachowywać się trochę poważniej? Od niechcenia rzucił kamykiem w stronę słupa. Kamień zatoczył w powietrzu łuk i... Jezus spudłował!
Moje przygnębienie rosło, ale pochyliłem się, by podnieść kilka kamyków. Cóż innego mi pozostało? Bez przekonania rzuciłem jeden w kierunku słupa. Pac! Trafiłem. Pan popatrzył na mnie z uznaniem i zachichotał. - Ej, dobry jesteś - pochwalił.
Szliśmy dalej, a ja czułem, jak coraz mocniej zaciska mi się supeł w żołądku. Ilekroć próbowałem porozmawiać o czymś istotnym, pojawiała się przeszkoda. A to wiatr poruszał bladymi płatkami błękitnych kwiatów cykorii, a to motyl przysiadł na porośniętym mchem płocie.
Wreszcie nasz spacer dobiegł końca. Byłem tak zdenerwowany, że nie wiedziałem, co powiedzieć. W gęstwinie ciemnej brody na ustach Pana pojawił się łagodny, figlarny uśmiech. Gdy Jezus zbierał się, by odejść, Jego oczy zalśniły jeszcze mocniejszym blaskiem. Już w drzwiach obejrzał się na mnie przez ramię i rzucił:
- Po prostu przestań tak strasznie się starać. >>
no i koniec, myślę że ostatnia wypowiedź może nie być zrozumiana więc prosze koment pewnej czytelniczki:
Uważam,że w tym opowiadaniu zawarte jest bardzo ważne przesłanie.Wiele osób dąży do ideałów,ale tak naprawdę chce to osiągnąć na własną rękę.Tymczasem tylko Bóg może nam to zapewnić!Tak bardzo chce nam w tym pomóc,że dał nam swego Syna.Wystarczy Go słuchać i wykonywać Jego polecenia.Nie trzeba o nic pytać,przecież On najlepiej wie co się dzieje w naszym życiu i czego nam potrzeba.Wystarczy dostrzec piękno i radość wokół i zaufać Mu bezgranicznie.Jezu,proszę o wytrwałość.
pozdrawiam,
Wasza ksiezniczkacienia