Był wieczór. Dość chłodny, wietrzny wieczór.
W pokoju półmrok, też chłodno, nawet nie zwróciliśmy na to uwagi. Na ekranie telewizora jakieś bezsensowne, zmieniające się co chwilę obrazy, ktoś coś mówił, nie słuchałam. Czerwona kanapa.
Siedzieliśmy, milcząc. Mimo wszystko, dobrze Cię słyszałam. Widziałam, chociaż patrzyłam w przeciwną stronę. Czułam, choć odległość między nami na to nie pozwalała. Wiedziałam, o czym myślisz. Jedno spojrzenie wystarczyło, nie mów nic więcej...
A rano? Rano otworzyłam oczy i zobaczyłam wszystko, co chciałam zobaczyć.
Ciebie.
Imagination.
10 miesięcy temu. Pamiętasz?