Spisz, spokojnie, beznamiętnie gonisz sny.
Oddechy mimowolne gnają jak jesienny wiatr. Na liściach gra by zgubić czas.
Chciałabym tak... zasypiać. Chciałabym tak oddechów nie liczyć...
Chciałabym złe myśli wymazać trzęsącymi się rękoma...
Tzęsącymi się rękoma nie musieć Cię tulić, i w myśli co zabijają nie uciekać.
Spać teraz przy Tobie, rozgzane ciało tulići chłonąć Twoje płytkie oddechy.
Chciałabym, żeby splonęły te nasiąknięte myślami ściany.
Lecz to ja płonę... nimi.
Oszustwem jest ból i niepokój. Ogarnia je strach, prawdziwy strach.
Strach...sobą być, czy tym czym powinnam, by byc.
Użytkownik implied
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.