Piątek 19.10.2012r. - Po szkole w godzinach ok. 16:00 przyszedł do mnie Dombas byśmy wyruszili
w oczekiwaną podróż do Szczecina, na jakąś imprezkę z Bartusiem. Przed zakupem biletów
kupiliśmy sobie po jednym piwku i poszliśmy kupić bilety. Tu już pojawiło się moje pierwsze
wkurwienie- otóz za jeden pierdolony bilet zapłaciłem 18,23 zł, bo pkp zażyczyło sobie jakieś
pierdolone miejscówki w wysokości 5zł.. No cóż, zapłaciłem i poszedłem z dombasem na piwo,
a że było mało czasu to wypiliśmy jedno na pół szybciutko. Po przyjściu na peron Agata powiedziała
nam że pociąg jest opóźniony o 15min więc poszliśmy wypić drugie.
Po ciężkiej podrózy powitał nas Bartuś na pkp i pojechaliśmy najpierw do Galaxy, by stamtąd
ogarnąć ma-ne lecz musieliśmy poczekać jescze godzinkę, więc pojechaliśmy do B. domu.
Tam wypiliśmy po jednym piwku i okazało się że na ma-ne musimy czekać jeszcze trochę, więc pojechaliśmy
do Hormona by zalać mordę. Nie udało się to za mocno bo ceny były tak ogromne, że o ja pierdole.
Ale i tak i tak wydaliśmy tam koło 150 zł w sumie i wypiliśmy całkiem sporo. Nie doczekaliśmy
się też ma-ny więc wydaliśmy przeznaczoną na to kasę na alkohol. Gdy była godzina gdzieś ok. 1:00
poszliśmy obok na kebaba. Spotkaliśmy tam panów, którzy bardzo nam proponowali sos Diablo, mówiąc,
że nie jest to sos dla miękkich pipek. Ogólnie jeszcze poleciało kilka tekstów na temat tego sosu ale
nie pamiętam ich szczerze;D
Po zjedzeniu kupiliśmy wódeczkę i zaczęliśmy szukać deptaka.
Bartuś mówił że jest tam wyjebany zegar że widać go z daleko. Znaleźliśmy go, ale zegar był niewiele
większy ode mnie, więc łach(oczywiście ciągle jestem z Bartusiem i Dombasem). Usiedliśmy sobie
na tym deptaku i zaczęliśmy opracowywać flaszeczkę. Po kilku kolejkach podszedł do nas koleś
i zapytał się czy mamy bletki. Niestety nie mieliśmy ale koleś zaproponował nam, że jeżeli znajdziemy z nim
bletki to poczęstuje nas blantem. "Ogólnie chodzę w dresach i jestem kibicem Pogonii, ale teraz
mam jeansy, by wpuścili mnie do pub'u"- jeden z tekstów który nas rozjebał;D Już byliśmy blisko zakupu
bletek, ale na pasach spotkaliśmy kumpla tego kolesia i miał już bletki i cały plan w pizdu.
Koleś powiedział że później wyjdzie i z nami zapali, lecz już nigdy go chyba nie zobaczymy. No
to trzeba było wrócić do flaseczki. Postanowiliśmy iść do baru obok, gdzie piwo było za jedyne
4 zł! Szał... Weszliśmy do klubu i jedna z dziewczyn tam podeszła do nas i zapytała się "Wy jesteście
z Articulo Mortis z Choszczna?". Mi i Bartusiowi momemantalnie urosła klata;D Zaprosiliśmy ją na
koncert, który gramy 31.10 w Szczecinie i poszliśmy w głąb pub'u. Pijąc piwko przysiadły się do nas
jeszcze dwie dziewczyny, Monika i Jadźka. Gadaliśmy pilismy palilismy, spoko było, ale przyszedł koleś
z baru i powiedział że zamykają już więc trzeba wyjść. No to wyszliśmy, pożegnaliśmy się z koleżankami
pijąc wódeczkę i zaczęliśmy myśleć co dalej. Siedziąc, dosiedli się do nas geje na chwilę, i jeden przytulił Dombasa i przedstawił się. Mina Dombasa bezcenna xDD
Dziewczyny powiedziały nam że w pub'ie Szuflandia(gramy
tam koncert 31.10 i graliśmy kiedyś tam) są Wściekłe Psy za 1,50zł. No to zaczęliśmy iść. Ja wiedziałem,
że wystarczy skręcić w prawo i iśc prosto ale Bartuś uparł się że to nie prawda i zapyta się kogoś.
Oczywiście powiedziały nam że mamy iść prosto i jescze gdzieś tam. W każdym razie zrobiliśmy jedno,
pierdolenie wielkie kółko... Spotkaliśmy po drodzę Weronikę, która przyłączyła się do naszych poszukiwań.
Po jakiejś chyba godzinie znaleźliśmy w końcu szuflandie. Lecz zamykali już i chuja się napiliśmy..
Postanowiliśmy, że wracamy do Bartusia. Zamówiliśmy taksówkę, nie pamiętam ni chuja drogi, ale wiem,
że jak wyszliśmy to orlen był zamknięty, a potrzebowaliśmy zapoi.(było koło 3?). No nic, poszliśmy do B. i tam była
zapojka, Mr. Max Cola... Gówno jak nie wiem, myślałem że się porzygam... Było troszkę za głośno w domu,
to poszliśmy wypić na dwór, nie chciało mi się ubierać butów, więc poszedłem na boso. Pijąc na podwórku
Weronika powidziała nam żebyśmy poszli do niej, na początku się upieraliśmy że się nam nie chce i takie tam,
ale w chuj nas zachęciło to, że mieszka sama i ma ciepłe żarcie. Wróciłem po buty i Dombas wszedł do pokoju
B., gdzie spał jego współlokator, po plecak i kurtkę. Powiedziałem mu żeby był cicho, on że ok. Wchodzi...
Kopnął materac, który leżał na ziemi i taki hałas zrobił że zacząłem lać że śmiechu, i mówię do niego
żeby był kurwa ciszej, on że ok ok. Zameka drzwi od pokoju, powoli, powoli i trzasnął drzwiami też
dosyć głośno..I w tej chwili tak zacząłem się śmiać że ja pierdole, Dombas wyszedł zaczął się śmiać
ze mną, piejemy na klatce, Bartuś wchodzi po schodach i patrzy na nas jak na debili, no nic,
doczołgałem się do wyjścia z Dombasem cały czas łasząc. Poczekaliśmy na B. dokończyliśmy wódeczkę i
pojechaliśmy do Weroniki. Akurat jechał autobus w to miejsce to wsiedliśmy na koniec i zaczęliśmy się
drzeć, cały autobus w babciach(co one kurwa robią tam o 4 w nocy?). Doszliśmy jakoś do tej Weroniki domu
i zaczęliśmy wpierdalać dziwną rzecz, ale była zajebista;D Poszliśmy spać gdzieś o 8 i wstaliśmy o 10.
Obudziła mnie Weronika, mówiąc że jest już 11(12:32 mieliśmy pociąg), a ja obudziłem się i krzyknąłem `CO?!`.
Po tym krzyku uderzyła ogromna siła, która nie pozwalała mi myśleć, siedzieć, stać, nic nie mogłem zrobić.
Tak, to był ogromny kac morderca, zabójca, rycerz, egzekutor...
c.d. na następne