Przepraszam że mnie nie było ale wiecie święta , itp. Wgl byly straszne problemy z Najkim . Dzien przed sylwestrem ( wieczorem) Zrobił cos w sobie łape , myslałam że mu przez noc przejdzie , ale rano było gorzej ,piszczał i wgl na nią nie mógl chodzić . Dostał TRZYYY Zaszczyki! Biedaczek:*** I tabletki . Dzisiaj byłam na wizycie kontrolnej i dostal jakis plyn ktory musze mu wsztrzykiwać w łape rano i wieczorem . Ale juz jest okey , na spacerkach normalnie chodzi , biega ;) . W domu czasem zakuleje ale jest juz dobrze:) W piatek znowu do weta . I dotego jestem zła na mamę i moją siostrę że nic mi z nim nie pomogły . Ja musiałam iść do weta , ja musiałam zapłacić, ja musiałam wykupić recepte , ja musiałam wstawac o 6 rano i mu dawać tabletki. M A S A K R A . Wiem 5 rano po co wstałam? Nie wstałam bo nie spałam :D Nie wiem czemu nie mogłam zasnąć.

Ps. Zdjecie stare ale aparat sie zepsuł i musze dać do naprawy ,ale dupy mi sie nie chce ruszyć -,-

Bay .