I 3 rozdział za karę xD kara za tą końcówkę od Lilki1899 ;) ale i tak Cię kocham <3
Oczami Malwiny
Wyjaśniłem wszystko Rafie. Była zdruzgotana. Byłam tak zmęczona, że odrazu położyłam się spać. Rano wstałam i zeszłam na dół
-Hej kochana. Jak się trzymasz? - zapytał z siostrzaną troską Rafa
-Masakrycznie. A tak wogóle mogę przez jakiś czas zamieszkać u Ciebie? - zapytałam
-No pewnie słoneczko - odparła
-Niedługo pójdę do Neymara po resztę rzeczy - powiedziałam idąc do stołu
-Pójść z Tobą? - zapytała
-Nie, nie trzeba. A teraz jedzmy - powiedziałam i zabrałyśmy się do jedzenia. Potem poszłam się ubrać. Założyłam białe szorty i niebieski t-shirt. Wzięłam torebkę, buty i wyszłam. Weszłam na teren domu i otworzyłam drzwi. Na kanapie siedziała ta Suzann
-Co Ty tu robisz??! - zapytała
-Przyszłam po swoje rzeczy - odparłam oschle i poszłam na górę. Ona szła za mną
-Oddaj klucze - powiedziała gdy wychodziłam z pokoju
-Masz te klucze i się nimi udław! - krzyknęłam i rzuciłam klucze na szafke
- Wiesz co Ci powiem suko? - zapytała
-Co mi powiesz? - odpowiedziałam
-To dziecko nie jest Neymara. Chce tylko jego kasy. Nie byłaś jego panienką do seksu. Powiedziałam tak, żeby rozbić wasz związek - powiedziała, a obok nas nie wiadomo skąd pojawił się Ney
-Wypierdalaj suko!!! - krzyknął i uderzył ją w policzek
-Ale o co Ci chodzi? - zapytała
-Słyszałem wszystko!!!! - krzyknął
-Ney jestem w ciąży - wyszeptała
-Co!? - krzyknęła Suzann. Popchnęła mnie. Spadłam ze schodów. Gdy leżałam, poczułam ogromny ból brzucha i zobaczyłam krew na spodenkach. Po chwili zjawił się przy mnie Ney
-Ney... Nasze dziecko... - wyszeptałam i pokazałam na spodnie
-Widzisz co zrobiłaś?!! - krzyknął Ney, a ta suka wzięła walizkę i wyszła
-Kochanie jedziemy do szpitala - powiedział i wziął mnie na ręcę
-Ney... To nasze dziecko... - wyszeptałam. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedział Neymar. Trzymał mnie za rękę
-Kochanie - wyszeptał i mnie przytulił
-Ney.. Co z naszym dzieckiem? - zapytałam ze strachem
-Malwina...
Oczami Neymara
Jechałem jak wariat. Po 5 minutach byliśmy pod szpitalem. Wziąłem Malwine na ręcę i pobiegłem do szpitala. Odrazu zobaczyłem doktora Lorenza
-Panie doktorze! Malwina! Nasze dziecko! - krzyknąłem przerażony, a lekarz zawołał jakiegoś sanitarusza, który wziął moją ukochaną i pobiegł z lekarzem. Pobiegłem za nimi
-Nie może Pan tam wejść - powiedziała pielęgniarka odciągając mnie od sali
-Ale tam jest moja narzeczona! Nasze dziecko - powiedziałem i zsunąłem się po drzwiach
-Przyniose Panu coś na uspokojenie - po chwili połknąłem jakieś tabletki. Czekałem już godzinę. Nikt nie wychodził. Bałem się, że coś złego się stało. W końcu wyszedł lekarz
-Panie doktorze co z nią!? - zapytałem
-Z Malwiną wszystko dobrze, ale państwa dziecka nie udało się uratować. Było zbyt małe - powiedział, a ja się załamałem. Dopiero co dowiedziałem się, że zostane ojcem, a już straciłem dziecko
-Boże dlaczego? - zapytałem
-Przykro mi - odparłam
-Mogę wejść do Malwiny?
-Jest nieprzytomna, ale proszę - wszedłem do ukochanej i złapałem ją za rękę. Po jakiś 20 minutach obudziła się
-Ney... Co z naszym dzieckiem? - zapytała i spojrzała na mnie
-Malwina... Było za małe... Nie dało się go uratować - oboje wybuchneliśmy płaczem. Malwinka wtuliła się we mnie mocno
-Ciii kochanie. Będziemy mieli jeszcze pełno dzieci - wyszeptałem
-Ney... Ja wiem jak jest prawda. Wybacz mi to. Chce wrócić - powiedziała, a ja byłem jednocześnie zaskoczony i szczęśliwy
-Kochanie wybaczam Ci - powiedziałem
-Czyli znów jesteśmy razem - stwierdziła
-Tak. A to - wyjąłem z kieszeni pierścionek - Chyba powinno wrócić na swoje miejsce - uśmiechnąłem się
-Zdecydowanie - wyciągnęła swoją malutką dłoń, a ja założyłem na jej palec pierścionek
-Kocham Cię - powiedziała i mocno mnie pocałowała. Po chwili napisałem do wszystkich sms o tym co się stało i poprosiłem o to, by nikt nie przyjeżdzał. I tak Malwina miała jutro wyjść. Resztę dnia spędziliśmy na rozmowach...
I jak Wam się podoba? :) next jutro ok 11 chyba, że chcecie dzisiaj rozdzialik, ale taki bardzo krótki ;D