Są miejsca , rzeczy , ludzie , daty , które znaczą coś wiecej.
siadam na jakimś trawniku, nawet nie wiem gdzie. otwieram piwo zapalam papierosa i załączam najlepszą piosenkę kojarzącą mi się z Tobą. siedzę tak aż skończy się piwo, papieros i miłość.
Wszystko jest fikcją. Nie ma uczuć, nic nie jest prawdą, nie ma zaufania, nie ma nic.
i tam całowaliśmy się pierwszy raz...
wiesz czego żałuję ? że wtedy cię nie przytuliłam . że straciłam ostatnią i jedyną szansę , by poczuć to jeszcze raz .
'Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości...'
Nikt nigdy nie pachniał tak jak on. Nikt mu nigdy nie dorówna pod tym względem.
było dokładnie tak jak sobie wymarzyłam. i chociaż zaczyna się to tak bajkowo, ja nie oczekiwałam nic szczególnego, nic specjalnego, prócz bycia przy nim. było dokładnie tak, jak tego chciałam. on w zwiewnej kratkowanej koszuli, z rozwiewanymi przez cicho szeleszczący między drzewami wiatr jasnymi włosami, rękoma w kieszeniach luźnych jeansów i ten cholernie przenikliwy i szarmancki wzrok, który tak ubóstwiałam. prześledziłam każdy ze szczegółów. na krawężniku chodnika duża butelka jacka danielsa i dwa plastikowe kubki. kiedy się zbliżałam, nerwowym ruchem wyjął zza pleców mały bukiecik stokrotek, które tak cholernie mnie uszczęśliwiły. był wyjątkowy. romantyczny na swój sposób. od razu można było dostrzec jak bardzo się przejmuje. jak pocą się i drżą mu ręce, jak nerwowo wypowiada 'witaj kochanie' i to jak głośno słychać bicie jego serca, które do dzisiaj mieszka w moich uszach, stając się najpiękniejszą muzyką świata.
niby masz wyjebane, ale wciąż się uśmiechasz gdy widzisz jak patrzy.
Kiedyś Cię nie zauważałam, dziś widzę Cię tam, gdzie Cię nie ma...
Nigdy nie wiedziałam czego chcę. W jednym momencie potrzebowałam miłości, a następnie ją odrzucałam tłumacząc , że wolę cieszyć się wolnością i niezależnością .
na betonie, różową kredą napisałam KONIEC.
- wierzysz w cuda?
- a co chcesz mi miłość wyznać ?
To wszystko powoli Cię niszczy, a milczenie zabija.
- Co robisz ?
- Jestem w Nowym Jorku , czekam na limuzynę , która zawiezie mnie Wellington Hotel , gdzie wypiję lampkę szampana z Jamesem Bondem , dzięki któremu wystąpię w najnowszym sezonie CSI Miami . - Naprawdę ?
- Nie, na fejsie siedzę .
Dzięki niemu zaczęłam lubić swoje imię. Wypowiedziane Jego idealnym głosem brzmiało całkiem przyzwoicie
Lubiłam twój przepity wzrok i skurwysyński wyraz twarzy. Wielbiłam tę arogancką minę i chamski głos. Kochałam, mimo tego że byłeś takim idiotą !
jedna jaskółka wiosny nie czyni, jeden pocałunek związku nie tworzy.
` - Dlaczego udajesz, że jest okej ?
- Bo wolę żeby widział jak mi bez niego zajebiście dobrze niż pokazać mu jak bardzo przez niego cierpię..`
Potem zabijali tę miłość, jak tylko się dało.