sesja zdana, codziennie w domu, w wygodnym łóżku, seriali moc i & dziwna pustka. przypadkowe zaglądnięcie w czeluście internetu. przypadkowe rozmowy, zdjęcia... i oto jestem tutaj. pogrążona we własnych wspomnieniach. patrząc obiektywnie, miałam w swoim życiu dwa wielkie zakręty. najpierw moją niewinną sielankę przerwała ona. pewna ruda dziewczyna, z którą wracałam do domu po szkole tym samym busem. ona zaprosiła na noc, noc pełną zwierzeń do tych samych ulubionych kawałków. ona namówiła na nielegalne piwo. na wracanie późną nocą lub wczesnym rankiem. ona otworzyła oczy na szalony świat. i było dobrze. mogłam się w nim zatracać, mogłam wszystko. a przy okazji bezskutecznie goniłam coś, a raczej kogoś, kogo nie miałam. próbowałam z wszystkimi i do wszystkich. a czucia nie było. i chyba dlatego ten drugi zakręt tak mocno wyprowadził mnie na prostą. już nie musiałam zasypiać z smutną playlistą w tle. już nie musiałam nielegalnie wykradać się z domu na randkę, bo randka nielegalnie wykradała się z mojego domu. dała dreszczyk podniecenia. długo zwodziła, ale nie mnie a moją świadomość własnych uczuć. nie spodziewałam się, że zostanie na tak długo. a tutaj... prawie 3 lata razem ponad 3 lata razem 3 lata razem i osobno 3 lata kłótni i kochania tylko 3, więc gdzie cała reszta? nie wiem.