zwyczajny wieczór. a potem cofasz się o pare wpisów wstecz. włączasz myślenie- dużo myślenia. do tego odpowiednia playlista. i gotowe.
być może te zmiany, które działy się na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy były dobre. być może analizowanie tego poprzez czytanie starych refleksji również jest dobre. ale prawdopodobnie powinnam tym pierdolnąć i nigdy tu nie wracać.
szkoda, że człowiek z natury jest sentymentalny, lubi rozgrzebywać stare rany, świadomy, że nie da im to nic prócz blizn. ah, czekaj, bo znów mówię o sobie, a nie o ogóle.
efektem tego są te oto słowa:
gdyby mogła, zamieniłabym te pierwsze lata liceum, gdzie
poza masą nauki
ciągle w moim życiu się coś działo. posmakowała mi wódka i nocne wycieczki z przeróżnymi ludźmi w przeróżne miejsca.
oddałabym to wszystko za Twoje mocne ramiona, w których zawsze znajduję trochę ciepła dla siebie
nowy start poproszę. czystą kartę. jakoś od poniedziałku. jakoś przez następne 5 lat.
byleby On był przy mnie.