monotonii cudzych stylów
chowam każdy Twój gest
sparaliżowanych dłoni
***
Czasami chciałabym wybiec
gdy dom przepełniony jest słowem
by skosztować chwile ciszy
i żeby tam nie było Ciebie
ani czarnych kruków nad niebem
(wtedy mój szept po omacku szuka Twoich dłoni)
znów wypełniać dom dymem
sparzyć twarz gorącym księżycem
a potem błagać
błagać słońce o trochę cienia
bym mogła schować dusze leżącą pod murem
uciekając wszystkie wybić zęby
o krawężnik na ulicy żelaznej
z bólu krzyknąć i obudzić sąsiadów
tych z dwoma głowami
i resztką zapyziałych marzeń
(...)
jutro jutro na pewno wybiegnę
wybiegnę z przepełnionego dymem domu
na siłę zdepcze próg roztrzaskanych ideałów
zdepcze próg by nie był już moim
jeśli tylko po omacku znajdę klamkę
w ramach walki z systemem ! ;*
;* od wrednej suki dla jamajskiej dziwki
;* dla moich