Hej.
właśnie chowam się, chowam twarz, bo się wstydzę tego co zrobiłam i tego co wciąż robię. Jak niszczę siebie. Już mam tego dosyć. Nie potrafię się z tym pogodzić. Nie mogę tak dłużej już. To mnie zabija. To jest dla mnie za dużo. Mam tyle problemów. Nie mogę zaakceptować siebie. Muszę się zmienić. Muszę zmienić swoje życie. Tylko dlaczego, kurwa, to jest takie trudne? Dlaczego tak trudno ruszyć z miejsca i w końcu coś ze sobą zrobić? Dlaczego żyję wspomnieniami? Dlaczego nie potrafię być szczęśliwa? Czy kiedykolwiek będę? Czy uda mi się przejść przez to i powstać silniejszą? Czy w końcu uwierzę w to, że jestem coś warta? Czy ktoś w końcu mnie pokocha? Tak prawdziwie, tak bezinteresownie, tak na zawsze? Czy przestanę ranić wszystkich dookoła i pogodzę się z rzeczywistością? Czy uwierzę w siebie? Czy schudnę?