Próbuję wrócic do stanu kiedy motywacja do działania przychodziła sama z siebie.
Próbuję się nie poddawac, walczyc do upadłego w każdej najmniejszej sprawię.
Próbuję byc silna i dac sobie radę z tym wszystkim mimo że nie jest łątwo.
Czasami odnoszę wrażenie że wszystko mnie przerasta, ale gdzieś tam w środku,
czuję wolę walki, nadzieji że będzie lepiej. Nadzieja umiera ostatnia.
Szykuje się kilka ciężkich tygodni, dni i nocy nad książkami.
Po raz kolejny stwierdzam, ze szkołą rujnuje nasze życie.
Lepiej żeby ludzie mnie nienawidzili taką jaka jestem niż kochali taką, jaka nie chciałabym byc.