Dzisiaj dzień 5, ale się czieszę że wytrzymałam, może nie jest to jakiś zatrważający wyczyn, ale dla nie to dużo. Od bodajże 4 dni nie jem NIC po godzinie 18.00 z czego się bardzo cieszę, i teraz największym celem do którego dążę jest całkowite wyeliminowanie z mojej diety białego pieczywa, niestety dziś na śniadanie zjadłam 2 kromki pszennego, bo nic innego nie ma w domu -.- wyśmienicie, ale jutro będą już zapasasy ciemnego, pełnoziarsnistego, aaa! i wyeliminowanie dżemu, ale to chyba będzie łatwiejsze, o wiele.
Jutro do szkoły od? hmm.... nie wiem nie byłam w niej 3 tyg, licząc razem z Świętami i nowym rokiem, ale nie wiem jak to będzie, moje oceny nie napawają mnie optymizmem, ale obiecałam sobie że teraz zacznę się uczyć, na serio, na prawdę bo chcę mieć normalne świadectwo. Potrafiłam zrezygnować z tylu rzecze to chybą zacząć uczyć się uczyć też potrafię.
Dzisiaj 4 dzień - a6w, muszę wytrzymać.
BILANS:
- śniadanie - troszkę jajecznicy z chlebem pszennym + grzanka z dżemem.
- II śniadanie - nic.
- obiad - torszkę rosołu (w zasadzie to sam makaron) kurde, moja mama go we mnie wcisła.
- podwieczorek - kisiel :X
- kolacja - fitness, kromka z pomidorem
Wiem zawalam, ale będzie dobrze. DZIĘKUJĘ WAM DZIEWCZYNY!