Już wiem dlaczego ludzie zwykli mówić "piękne" choć negatywne rzeczy o samotności, nieszczęśliwej miłości. Przecież tylko to jest prawdziwe. Mogłam uwierzyć w to już dawno. Mogłam trochę oszczędzić moje serce i nie pozwolić łamać go na jeszcze mniejsze kawałeczki.
Tak samo wiem dlaczego najwięksi poeci byli nieszczęśliwie zakochani. Jak nie masz siły żyć ogarnia cię tak wielka chęć napisania czegoś że nie możesz jej przezwyciężyć.
"Nigdzie nie jesteśmy bardziej samotni, niż leżąc w łóżku, z naszymi tajemnicami i wewnętrznym głosem, którym żegnamy lub przeklinamy mijający dzień"
A ja leżąc sama w łóżku wiem, że mam już dość! Nie chce nigdy więcej! Już bardziej mojego cholernego serca, wielkiego jak stodoła (jak mówi mama Zuzanny), które mogło przyjąć na prawdę wielu i to naprawdę ciepło, nie da się połamać! To tak jak zginanie kartki w pewnym momencie już bardziej zgiąć nie można!
"Czasem pozwalamy Drugiej Połowie przejść obok, nie akceptując jej lub nie dostrzegając. Wtedy musimy czekać następne wcielenie, żeby się z nią ponownie odnaleźć. I przez własny egoizm skazujemy na najgorszą torturę, jaką wymyślił rodzaj ludzki: na samotność."