Śniły mi się zajebiste rzeczy:
- basen z ogromną zjeżdżalnią (Nihat?),
- burza wszechczasów (po wczorajszej pseudoburzy?),
- Smyka wrzucająca mnie do lochów (yyy...)
oraz
- Fatih Terim wjeżdżający na ogródek mojej babci kosiarką.
Kocham siebie za te sny.
A o Slavenku nie zapomniałam, o nie. To wciąż mój narzeczony. (na zdjęciu wygląda obleśnie, ale wykorzystałam patent Marianki i wybrałam zdjęcie na chybił-trafił=D)