mial byc jasny braz. moze ktos sie go tam dopatrzy.
tak sobie dzis pomyslalam co jest w tej pieprzonej milosci? wszystkie piosenki, wiersze, ksiazki... wszystko sie kreci wokol jednego. czemu np nie mozna pisac wierszy o przystanku tramwajowym? w sumie tez ambitna rzecz. o nie przepraszam! jakis psychol pisal o tramwaju. Leśmian czy Tuwim czy jakis taki. ale nie o to mi chodzi... wszedzie jest to samo. wszyscy darzymy do jednego. szczescie i sens zycia laczymy z miloscia. a co jezeli jej nie wystarczy dla kogos?
i tyle na dzis prosze panstwa.
"ona tak naprawdę tylko wtedy dobrze czuje sie
tylko wtedy kiedy robi to z kimś ważnym
na nocnym stoliku leżą brulion i guma starczy miejsca na miłość i sztukę
te wszystkie ciche dni i te wszystkie głuche telefony..."