Więc jakoś tak mi się trafiło, że dzisiaj wróciłam do korzeni. Może to dlatego, że znalazłam gdzieś tam wśród róznych swoich kartek itp. tekst do Papercut. I chociaż może teraz już mniej słucham LP to nadal posiadam do tego zespołu sentyment i zawdzięczam mu, że obecnie słucham muzyki takiej a nie innej. Przyznaję, że początku podobały mi się ich piosenki, w których Mike najwięcej rapował, natomiast dzisiaj wolę takie, gdzie Mike, Brad i Dave ostrzej i więcej grają na gitarach. Żałuję, iż ten zespół się za bardzo nie rozwija mimo, że posiada potencjał (wystarczy spojrzeć na solo Roba na perkusji w RTR). Wiem, że LP chce dotrzeć do jak największego grona odbiorców więc dlatego tam jest dużo rapu i rocka zarazem. Jakby postawili na rock to by większość ludzi, którzy wolą rap przestała ich słuchać no bo rock to przecież siara nie... Wydaje mi się, że pewnie nie zapomne tego jak wszyscy w tym zespole się nazywają, ile wydali płyt i jaki numer ma dana piosenka na danej płycie. Będę pamietać jakie są moje korzenie muzyczne, które ukształtowały mój styl i dziękuję nawet nie wiem komu (może i mojej siostrze ) za to, że w pewien wakacyjny dzień 2 lata temu w moich głośnikach leciało In The End oraz innym różnym osobom dzięki którym poznałam inne piosenki, a na dodatek sobie za to, że mi się spodobały xd.
P.S Pozdrawiam wszystkich, których LP wyprowadziło na porządnych pod względem muzycznych ludzi.
By Magda