Chciałabym zamknąć oczy, policzyć do trzech. Otworzyć oczyć i stać przy Tobie trzymając Cię za ręce.
czułem szczęście, gdy trzymałem Cię za rękę
gdy odeszłaś, czułem się jak Jezus który wybrał się na mękę
Niczego nie da się naprawić, wyjaśnić, wymienić.
Zawsze kiedy na Ciebie patrzyłem wyobrażałem sobie jak bylabys ze mną szczęśliwa, przychyliłbym Ci nieba, nigdy nie pozwoliłbym na to abyś cierpiała z mojego powodu ani żadnego innego, ale Ty kochasz go, który łamie Ci serce średnio raz w tygodniu. Jednak życzę Ci szczęścia.
Podobno zawsze jesteś szczera. Teraz moja kolej.
Nie nie odwrócę się, nie chcę na Ciebie patrzeć. Nie chcę cię słuchać. Proszę odejdź i nawet nie musisz wracać. Weź te swoje niespełnione obietnice i wypierdalaj...