I tak oto, w wieku 23 lat, przyszło mi się zmierzyć ze stwierdzeniem: ludzie się zmieniają.
Żeby tu chodziło tylko o biegaczy w sztafecie*
Pewnie, nie wszyscy i nie zawsze.
Pewne jest też to, że nie wszystkie zmiany są dobre.
Nie uważam również, że wszystko jest po coś, bo niektóre zmiany są naprawdę bez sensu, a doświadczenie ich tylko dlatego, że lepiej teraz niż potem, jest marnym pocieszeniem.
No już, już. Porozmawiajmy o faktach.
Było starcie.
Wyszłam trochę poobijana.
Dostałam parę razy w nos i spłakałam się w autobusie.
Ale żyję.
I zaczynam się temu przyglądać z coraz większym zainteresowaniem.
Cóż, powiedzmy to sobie otwarcie: życie laski.
A weekend z Fiverami - NAJLEPSZY NA ŚWIECIE :)))))))))))
* koncept ten zawdzięczam pewnemu Konikowi